Nauka Kościoła katolickiego nie zawsze odrzucała bogactwo wyobrażeń astralnych zawartych w horoskopie i znakach Zodiaku, które kultura europejska otrzymała w spadku po antyku. Choć jednak dla starożytnych Greków 12 znaków zodiakalnych składających się na ekliptykę pełniło ważną rolę w liczeniu czasu, tak wprowadzenie Zodiaku do kalendarzy przez późniejszych komputystów (zajmujących się obliczaniem daty Wielkanocy i konstruowaniem rocznego kalendarza liturgicznego) należy potraktować jako erudycyjny popis. Z czasem znaki zodiakalne związano z miesiącami syderycznymi (trwającym 27 dni średnim czasem obiegu Księżyca wokół Ziemi) i na ich podstawie zaczęto np. określać najkorzystniejszy czas zabiegów medycznych wykonywanych na danych częściach ciała – tymi bowiem również rządziły poszczególne znaki Zodiaku.
Zodiak był więc częścią natury – Hugo od św. Wiktora (XII wiek) twierdził, że natura jest książką, w której myśli Boga są obrazami. Nic więc dziwnego, że symbolika astralna stała się wygodnym pomostem wykorzystywanym do szukania genezy prawd wiary w siłach natury. Przykładem pełnienia roli nośnika treści chrześcijańskich przez znaki zodiakalne był horoskop świata ułożony przez teologa i doktora Kościoła św. Alberta Wielkiego (XIII wiek), który w sferze niebieskiej szukał kosmicznych dowodów na istnienie Boga. Znalazł je chociażby w znaku zodiakalnym Barana, pod którym zazwyczaj wypadała Wielkanoc – Baran w końcu przywodził na myśl Baranka Paschalnego. W tym też Baranie według św. Alberta Wielkiego Chrystus osiągnął 33 rok życia. Na tę liczbę miało się z kolei składać 12 znaków zodiakalnych, 12 stacji Księżyca, 5 zmysłów i 4 elementy. Według innych koncepcji znak Panny odnosił się do Matki Bożej; nieprzypadkowa miała też być liczba 12 apostołów.
Schrystianizowany firmament w XVII i XVIII stuleciu eksploatowano na fali fascynacji naukami przyrodniczymi i prób pogodzenia ich z dogmatami religijnymi. W tym czasie jezuita Jeremiasz Drechsel opublikował traktat Zodiacus Christianus – później z kolei na rynku księgarskim pojawił się ciekawy zbiór grafik Zodiacus festorum Marianorum zawierający wizualizację świąt maryjnych w układzie zodiakalnym.
W tym kontekście mniej dziwi obecność graficznego odwzorowania Zodiaku na początku księgi wizytacji biskupa krakowskiego Andrzeja Stanisława Załuskiego (1698-1758), jednego z czołowych prekursorów oświecenia katolickiego w Polsce pozostającego pod wpływem filozofii łączących scholastykę chrześcijańską z naukami przyrodniczymi. Elipsa widoczna na pierwszej karcie verso opatrzona napisami wyjaśniającymi nieprzerwany cykl roku jako alegorii życia została skonstruowana w sposób wyjątkowy. Zwizualizowany cykl nie zaczyna się od Wodnika – jak to zazwyczaj bywa – lecz od Koziorożca, a zabieg ten wykorzystano, by szczytem i centralnym punktem sfery niebieskiej został Baran, któremu towarzyszy Słońce rozświetlające swoimi promieniami górną część ekliptyki. Wyróżnienie Barana nie wynika tu wyłącznie ze skojarzenia znaku z Barankiem Paschalnym i świętami wielkanocnymi – pod znakiem tym zakodowano postać samego biskupa! Baran z rękopiśmiennej księgi protokołów wizytacyjnych do złudzenia przypomina przecież barana z herbu Junosza biskupa Załuskiego odciśniętego choćby na okładce księgi. Tę asocjację zdaje się potwierdzać pierwsze słowo napisu „proesulum” (od łac. praesul – biskup) biegnące wokół zodiakalnego Barana.
Wizerunek sfery niebieskiej z księgi wizytacji biskupich jest dowodem na bogactwo interpretacji symboliki astralnej wykorzystywanej przez hierarchów Kościoła katolickiego. W tym przypadku odnosi się nie tylko do cyklu rocznego reprezentowanego przez kolejne znaki, ale stanowi swoisty podpis ówczesnego biskupa krakowskiego, dla którego symbolika astralna nie stała w sprzeczności z dogmatyką religijną.
Piotr Kołpak